Poznałam 10-letnią dziewczynkę, która rok temu ważyła 60 kg, obecnie waży już... 90 kg! Omówiłyśmy jej upodobania żywieniowe, wychwyciłyśmy błędy i umówiłyśmy się na nadzór czyli wizyty kontrolne.
Jej los pozostaje jednak w jej (oraz rodziców) rękach. Nie wiem przecież, czy są zainteresowani wdrożeniem zaleceń? Dziewczynka nie dostrzega jeszcze potrzeby zmiany wizerunku (stanie się to za tzw. chwilę, gdy wygląd zewnętrzny stanie się dla niej najwyższą wartością, nabędzie wówczas kompleksów, a dzięki otoczeniu dozna okrutnej krytyki). A mama..., czy zechce zmienić , czy podejmie się zmiany wizerunku kuchni? Czy będą kontrolować się w gabinecie lekarskim?
Leczenie nadwagi i otyłości jest rzeczywiście bardzo trudne. Nie dlatego jednak, że nie ma specjalistów, nie ma tych, którzy leczyliby lecz dlatego, że w populacji chorych, którzy wydają się bardzo silni brakuje silnej woli. Zasady proste w teorii, przerastają pacjenta w praktyce. Dlatego... Drodzy Rodzice! Przyglądamy się domowemu menu, bo "czego Jaś się nie nauczy..." ( "Talerz zdrowia. Słów kilka o zdrowym odżywianiu" zawsze do usług na moim blogu).
Weryfikujemy nasze zamówienia w restauracji, niech nie będzie to każdorazowo danie z "kids menu" - o zgrozo - to prawie zawsze frytki z keczupem, spaghetti z sosem bolońskim (przypominającym keczup) i nuggetsy z kurczaka (składające się często z grubej, skwierczącej panierki i niewielkiej w stosunku do "skorupki" porcji mięsa).
Rozbudzajmy smaki naszych dzieci, nie serwujmy im tzw. śmieciowej żywności!
Dokąd prowadzi "wygodne, bo szybkie jedzenie"? To już niestety wiadomo!
Serce i rozum.. Życie składa się z wyborów. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz