czwartek, 19 lutego 2015

Śpiesz się powoli!

"Pośpiech jest wskazany przy łapaniu pcheł" - miała w zwyczaju powtarzać moja znajoma, choć w gruncie rzeczy to bardzo energiczna kobieta.
"Jak się spieszy to się diabeł cieszy!" Wszystko to wiemy, ale życie nakłada na nas wiele obowiązków, a doba nie idzie z duchem czasów i wciąż trwa jedynie 24 godziny. Dlatego niemal biegiem zmierzamy do pracy, szkoły, przedszkola! Zakupy w markecie najchętniej robilibyśmy wyposażeni w rolki. I tak wciąż, i tak bez końca! Najtrudniej, gdy na co dzień obcujemy z osobą, dla której zegar nie jest takim wrogiem, jak dla nas. Taka sytuacja ma miejsce u mnie w domu. Jedno z moich dzieci ma temperament śródziemnomorski. Nigdy się nie spieszy! W zadziwiający sposób zamyśla się w każdej sytuacji. Przy odrabianiu lekcji, pod prysznicem, podczas posiłków, nawet pomiędzy zakładaniem skarpet czy nogawek, bo przecież są aż dwie! Dlatego hasło - "Pośpiesz się!" biło u nas rekordy popularności! Biło, aż do chwili, gdy postanowiłam "wejść w rolę wysłuchującego".
Jest wczesny poranek, pobudka około 6:30 i tzw. poranne manewry czyli toaleta i śniadanie. I co? Moje dziecko co najmniej kilka razy słyszy - "Pośpiesz się!" Zastanowiłam się co w mojej głowie działoby się, gdybym słyszała to przekleństwo?! I wyszło mi tak: "A po co mam się spieszyć? Chce mi się spać, a Ty każesz mi jeść śniadanie! W dodatku szybko! Chcę do łóżka! Nie pragnę do szkoły! Ty mnie do niej nie zawozisz, więc co Ci do tego? Zdążę zjeść to zdążę, a jeśli nie? Żadna strata, przecież wcale nie jestem głodny, bo jeszcze śpię! I codziennie kanapki, bo tylko w weekend jest czas na poranne przysmaki! O i znowu to Wasze "pośpiesz się!" Właśnie, że się nie pospieszę! Specjalnie będę się guzdrał! Sama się pośpiesz, jak chcesz!"
Jeśli w głowie mojego dziecka jest choćby połowa tego, co byłoby w mojej to i tak poganianie przyniesie odwrotny do zamierzonego efekt. No i przestałam! Pogryzłam kilkakrotnie swój język, ale nie zwerbalizowałam przeklętej myśli. I wiecie co? Jest lepiej! Rozkaz nie budzi buntu i moje dziecko wypełnia swoje obowiązki szybciej. Oczywiście nie tak, jak ja, ciągle walcząc z czasem, ale czy to źle, że nie stresują go wskazówki zegara? Chyba nie? Na pewno nie! Może i ja pobiorę z tego życiową lekcję. Dzieciom się nie spieszy. Szkoda, że z tego wyrastamy! Przecież "pośpiech jest wskazany jedynie przy łapaniu pcheł!" Mądre te dzieci... i moja znajoma...