piątek, 6 maja 2016

Majowe medytacje. Od wiosny do jesieni...

Cudny maj. A z majem mija we mnie kolejna chwila. Zerwałam już wiele masek życia. Rozumiem, czym jest kompromis, etykieta, protokół, ale... jestem! I... zielono mi!
Budzę się powitaniem słońca. Nagradzam poranek pysznie zdrowym śniadaniem. Podglądam w lustrze zapisany rysami wokół oczu uśmiech z przeszłości i do miłych wspomnień uśmiecham się ponownie. Usta maluję odcieniem "to będzie dobry dzień" i biegnę do życia. Tradycja ciepłych słów i obowiązków obdarzonych sympatią to mój czas zebrany w siedem dni tygodnia.
Mam wciąż więcej wyrozumiałości dla pędzących zegarów i kart kalendarza. Oswajam się z prawami rządzącymi światem i nieładem królestw mojego potomstwa. Przyjaźnię się z kwiatami, które wkładam do wazonu i błękitem nieba. Na tarasie świętuję DZIEŃ SŁONECZNY. Daję i dostaję radość życia.
Ten blog to namiastka twórczych marzeń, a być może pamiątka po autorce...
Komentarz - "Ale nuda!" -  jeśli słyszę to bagatelizuję.
Zdefiniowałam swoje SZCZĘŚCIE i jestem szczęśliwa.
Moje dolce vita kwitnie od wiosny do jesieni... życia.