wtorek, 31 marca 2015

Wiosenne porządki. Lustro potrzebne natychmiast!



Tak się przyjęło, że wiosną robimy porządki. Wyrzucamy zbędne przedmioty z szafy, kilogramy z bioder, sprzątamy w domu i w ogrodzie...
Kiedy już wszystko pachnie świeżością, czas na porządek w głowie! Niech i ona lśni bez smug, rys i skaz. Nierzadko to najbardziej karkołomne zadanie! Mąż, wiadomo, pochodzi z innej planety, dzieciom zdarza się być oporną materią, nikt nie chce zrozumieć naszych dobrych intencji, naszych nastrojów, obaw, trosk, niekończących się przemów... Jak nie zwariować?!
Może pomóc domowy psychoterapeuta. Nie  jest nim leżanka... (ta wyłącznie w gabinecie specjalisty).
Absolutnie nie waga!



Myślę o...lustrze.
To wartościowa pomoc naukowa w dziedzinie wychowania. Zwierciadło duszy jest nieprzecenionym źródłem wiedzy nie tylko o sobie (dobrze podpowiada i tworzy jasne deklaracje dotyczące oczekiwań od życia, naszych wybrańców z Marsa i bliskich sercu aniołków - diabołków), ale i o naszych dzieciach. O ich osobowości i nastroju w danej chwili. Lustro to doskonałe narzędzie do nauki pewności siebie, cudowne, gdy trzeba przekonać do podjęcia wyzwania.
Przed lustrem trudno skłamać, wypowiadane przed nim i do "niego" słowa nabierają powagi, są wiarygodne.
By Was przekonać, za zgodą bohaterów, przytoczę dialogi z lustrem w roli ważnej, które miały miejsce w naszym domu.

Scena I.
"Naprawdę jaka jestem?" (czyli lustrujemy osobowość).
Występują: Dziewczynka, Lustro, Mama
Autoportret głównej bohaterki.

Mama: Jaka jest ta dziewczynka z lustra?
Dziewczynka (niepewnie): Rozczochrana?
Mama (cicho, niespostrzeżenie): Hi, hi!
Lustro: Jaka? Powiedz o niej coś miłego!
Dziewczynka (równie niepewnie, jak poprzednio): Ładna?
Mama: Ładna!
Lustro: Jaka?
Dziewczynka (nadal niepewna): Mądra?
Mama: Mądra!
Lustro: Jaka?
Dziewczynka ( już bardziej przekonana): Grzeczna.
Mama: Grzeczna
Lustro: Jaka?
Dziewczynka (ponownie wątpiąca): Duża?
Mama: Duża.
Lustro: Co robi dobrze?
Dziewczynka (teraz z przekonaniem): Ładnie pisze. Ładnie się czesze.
Mama: Zapytaj, co lubi?
Dziewczynka (wesoło): Co lubisz?
Dziewczynka (po chwili, poważnie): Lubi lody i...przytulać się.
Mama: Chodź do mnie szybko!

P.S. Czy wiecie jak skończyła się ta scena?
       A lody zjemy wkrótce...


Scena II
"Co mi w duszy gra?" (czyli lustrujemy nastrój).
Występują: Chłopiec, Lustro, Mama.

Mama: Jaki jest ten chłopiec z lustra?
Chłopiec (po chwili, poważnie): Smutny... Zły.
Lustro: Na kogo?
Chłopiec (pewnie): Na mamę!
Lustro: O co?
Chłopiec (z wyrzutem): O śmiech ze mnie, wczoraj wieczorem, kiedy zachowałem się średnio!
Lustro: Średnio?
Chłopiec: Źle.
Mama ( ze smutkiem i wstydem): Aha...
Lustro: A co lubisz?
Chłopiec (z przekonaniem): Lubię piłkę nożną, lubię rodziców.
Lustro: Co chciałbyś teraz zrobić?
Chłopiec (nieśmiało): Chciałbym się przytulić.
Lustro: Do kogo?
Chłopiec (ze smutną miną): Do mamy.
Mama: Chodź do mnie szybko!

P.S. Nie wiem, czy zawsze sceny przy lustrze kończą się uściskiem, przytuleniem i miłością? Trzeba  to sprawdzić! Zachęcam!

Nie ukrywam, że się wzruszyłam... Wtedy i teraz...

Ale, do rzeczy!
Czas na podsumowanie!

Z lustra patrzy na Ciebie ten, kto przed nim stoi. Jak Cię postrzega? Kogo widzi?
Odpowiedz!







 
 
 
 
 




 
 
 
 
 

wtorek, 17 marca 2015

Tajemnica kodu "46,XX".

Decyzją losu zostałam matką bliźniąt o różnej płci. W toku wychowania moje dzieci równoczasowo obowiązują takie same reguły naszej życiowej gry, a jednak są bardzo różne... Zmierzam do tego, by wskazać, że dzieci nie rodzą się "białą kartą". Niewątpliwie czynniki środowiskowe mają duży wpływ na kształtowanie naszej osobowości, ale jednak nie jedyny. I geny odgrywają swoją rolę, w tym zgromadzone na chromosomach X i Y. Dlatego też nie jestem za równouprawnieniem, "równopracowaniem", "równoodpoczywaniem" itp. Nie wyobrażam sobie bowiem, bym mogła pracować jako mechanik samochodowy,  w wolnym czasie kopać piłkę, a w tv oglądać boks... A zatem na czym polega urok i tajemnica kodu 46, XX?

Sypialnia 7-latki
Płeć piękna niech taką pozostanie, ale podkreślam, że i księżniczka jest z krwi i kości! Owszem, kobiety niezależnie od wieku miłują stroje, puzderka, bibeloty, ale maja też swoje obowiązki. Nie jest wstydem biegać z odkurzaczem, czy traktować mięso tłuczkiem szczególnie jeśli jest się królewną z XXI wieku. Dlatego ja i moja córka mamy swoje, rzec można, książęce powinności.
"Bądź dobra i odważna!" - powtarzam swojej dziewczynce słowa, które przez życie prowadziły Kopciuszka. To wg mnie dobre przesłanie na życie. "Bądź dobra i odważna!" Nie dobra naiwnie lub wręcz żałośnie lecz "dobra i odważna" zarazem. Nie czynić drugiemu zła i mieć odwagę sprzeciwiać się złu skierowanemu przeciwko sobie. Wrażliwość, troska, ale także pewność siebie i asertywność. Tego chciałabym nauczyć swoją córkę. Już dziś w tej małej jeszcze kobiecie znajduję wielkie serce pełne miłości. Uczymy się odwagi, która ma jej pomóc wygrać z nieuczciwością i przemocą.
"Dobre i odważne" - właśnie takie powinnyśmy być! Uważam, że niepotrzebne jest udowadnianie sobie i światu, że jesteśmy takie, jak mężczyźni, że niczego nam nie brakuje. Przeciwnie, brakuje nam...chromosomu Y, nie osiągamy męskiego poziomu testosteronu, ani ich masy mięśni. Czy to źle? Absolutnie! Nie chcemy przecież mieć "Y", bo wówczas wybrałybyśmy mecz, a nie zakupy, piwo, a nie cappuccino i korki zamiast szpilek. Nie chcemy ich dawki testosteronu, bo depilacja byłaby czasochłonna i uciążliwa, siniak po bójce, o którą łatwo, gdy ów hormon dochodzi do głosu, szpeciłby makijaż. A mięśnie? Czy nie wolimy być "S" ,a nie "XXL"?
A zatem piękne, dobre, wrażliwe, mądre, odważne, konsekwentne, ambitne kobiety z krwi i kości. Takich nas potrzeba! Niech takie będą nasze małe jeszcze wróżki. Niech oczarują świat swą magią kobiecości...


Instrukcja obsługi: Włóż, by brylować, gdy już nie sprzątasz!