piątek, 12 lutego 2016

Miłość nigdy się nie znudzi.

Nie było mnie, przyznaję. Czy długo? Na tyle dawno, że zatęskniłam za pisaniem i na tyle krótko, że nie zapomniałam, jaką radość sprawia mi artykułowanie myśli.
Właśnie przed nami walentynkowy weekend. Miłość nigdy się nie znudzi!
Czy planuję obchody Walentynek? Wielokrotnie zachęcałam Was do celebrowania. Dzień Chłopca, Dzień Kropki, a zatem i Walentynki! Czy mam jakiś pomysł? Będąc zdeklarowaną zakochaną, nie zastanawiam się ( jak niejeden nastolatek), czy dostanę Walentynkę - uroczą pocztówkę, czekoladkę lub kwiatek. Ja tę trzyosobową Walentynkę dostaję od świtu każdego dnia. Dlatego mam plan! Dzień rozpocznie pyszne, niedzielne, leniwe śniadanie. Na koniec - romantyczna kolacja przy świecach dla czworga! A co pomiędzy? Może to będzie fit niedziela, a może wręcz przeciwnie - kreatywna nuda? A może obejrzymy zdjęcia, porozmawiamy o przeżytych przygodach. Może upieczemy ciasteczka? Zagramy w rodzinne gry planszowe albo kalambury z maratonem śmiechu. A może wszyscy wciśniemy się na kanapę i będziemy tak blisko, żeby pomiędzy ramiona nie wkradła się otaczająca rzeczywistość. W atmosferze bliskości obejrzymy film. A może właśnie nie! Może wpadniemy na jeszcze inny pomysł? Wspólnie! Mój plan to słuchać głosu serca! W końcu to Walentynki!
W każdym razie na pewno, gdy zamknę drzwi domu, zostawię za nimi polityczną burzę i kłębiaste chmury rozważań o pracy. W domu postawionym na niezniszczalnej miłości, rozpalę nastrój domowego zacisza i będę się cieszyć miłosnym weekendem.
Być razem, nie obok! Kochać i być kochanym... I więcej już nic...