wtorek, 16 września 2014

O etykietkach i szufladach czyli o tym, jak myślimy, a jak myśleć powinniśmy.

"Amelia jest taka roztargniona! Wszystko gubi. Nie warto jej powierzyć cennych przedmiotów. Do tego jeszcze to jej bałaganiarstwo... Ubrania, zabawki, książki - wszystko razem, trudno cokolwiek znaleźć!"
Jeśli tak myślimy to możemy być pewni, że i Amelia ma o sobie takie zdanie. A gdy dodatkowo tak o Amelii mówimy, do niej bądź do kogoś innego, ale ona tę rozmowę słyszy to ona długo o sobie inaczej nie pomyśli! Będzie"roztargnioną bałaganiarą" bez motywacji, by to zmienić.
Dzieci widzą siebie takimi, jakimi my dorośli (rodzice, dziadkowie, nauczyciele) je postrzegamy.
Myślę, że przyklejone "etykietki" potrafią krzywdzić. Niejednokrotnie "szuflada" wpływa na decyzję podejmowaną przez dziecko. Taka Amelia wycofa się podczas wyborów do samorządu klasowego, naboru do teatrzyku szkolnego czy grupy na "sprzątanie ziemi" - jest przecież taka nieodpowiedzialna!
I kto tu nabroił? - Dorosły! Na szczęście, jeśli popełniliśmy taki błąd (przykleiliśmy etykietkę, zaszufladkowaliśmy - kategorycznie oceniliśmy nasze dziecko), nigdy nie jest za późno, by to zmienić! Tylko trzeba zacząć tak, jak z odchudzaniem czy rzucaniem nałogu, od dziś, a nie od jutra!
A zatem możemy naszej Amelce powierzyć niewielką kwotę pieniędzy na zakup wody lub soku w szkolnym sklepiku. Jeśli okaże się, że pieniążek przepadł...trudno... ( i my dorośli nieraz straciliśmy dwa czy pięć złotych, nieprawdaż?) Powtórzmy czynność w kolejnym dniu! Radość, jaką sprawimy Amelce, jak w reklamie - bezcenna! Amelia pomyśli o zaufaniu, jakim ją (pomimo wad) obdarzyliśmy. Sprawi jej to tak wielką satysfakcję, że monety będzie pilnować, jak "oczka w głowie", po czym zrobi najlepsze zakupy na świecie!
Jeśli Amelia nie jest uczennicą to można na przykład powierzyć jej do przechowania zakupione bilety do kina. Nawet dziesięciominutowe posiadanie biletów dla całej rodziny podnosi niebotycznie samoocenę  dziecka.
A co zrobić z bałaganem? Jeśli drażni Was bałagan w pokoju Waszej Amelki, powiedzcie o tym. Można sformułować to tak: "Kiedy widzę zabawki, książki porozrzucane na podłodze jestem zła, jak osa. Mam ochotę to wszystko wyrzucić!"
Proponuję, choć wiem, że przez złość wydaje się to wysiłkiem ponad miarę, jeden raz wspólnie z Amelią zrobić w jej pokoju porządek. Pokażcie gdzie powinny być lalki, gdzie klocki, a gdzie ubrania. Może Amelka coś zaproponuje? Na koniec powiedzcie coś w stylu - "ale teraz tu pięknie!", a na drzwiach pokoju przywieście liścik o treści:"Chcę, żeby o godzinie 18 był u mnie porządek. Twój pokój."
Później wystarczy (naprawdę, sami się przekonacie) przypomnieć - "Amelko, zbliża się 18-ta!", a ona będzie już wiedziała, czym ma się teraz zająć. Należy dodać kilkakrotnie - "ależ Ty potrafisz poukładać swoje książki i zabawki!", albo "ale jest pięknie w tym pokoju, odkąd Ty za niego odpowiadasz!"
I znika nasza "roztargniona bałaganiara"! Jeśli zdarzy się, bo zdarza się każdemu, tzw. "występek" to powstrzymajmy nerwy i skomentujmy - "dziś widzę tutaj bałagan". Unikajmy zwrotów: "i znowu to samo", "bałaganiarz!", bo one bardzo obrażają. Kiedy opiszemy, co widzimy - nie obrażamy dziecka, a dodatkowo, a przecież na to liczymy, ono chętnie naprawi swój błąd - chętnie posprząta.
Jeśli jesteście  rodzicami więcej niż jednego dziecka - odwracajcie role! "Roztargnionej Amelce" powierzcie bilety, a "leniwego Adasia" poproście o pomoc przy nakryciu stołu. I nigdy (odtąd) odwrotnie! Choćby wydawało się, że to Adaś powinien pilnować biletów, a Amelia nakrywać do stołu...
Zadanie do wykonania:
"Traktujmy dziecko tak, jakby już było tym, kim chcemy, żeby się stało!"
Powodzenia!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz