piątek, 26 września 2014

Pieczemy ciasteczka czyli o słodziakach i słodyczach!

Nie ma chyba osoby, która nie potrafiłaby wygłosić "referatu" o szkodliwości słodyczy. Nie ma też chyba osoby, która nie odczuwa rozkoszy podniebienia podczas smakowania słodkiej pychotki. Zewsząd grzmią komunikaty o złym odżywianiu, nadmiernym spożyciu słodyczy i konsekwencjach takiego postępowania. Przes(ł)adzamy - to prawda!
Często w gabinecie słyszę - "on nic nie chce jeść, nic prócz słodyczy!"
Kampanie dotyczące drugiego śniadania, zaopatrzenia sklepików szkolnych też wydają się być wyłącznie teoretyczne.
I tak nasze słodziaki nabierają kilogramów, dotyczy ich nadwaga lub otyłość i choroby metaboliczne.
Co robić? - Żadnych słodyczy!?
Nie ma zakazu, który nie budzi buntu (szczególnie wśród dzieci i młodzieży), bo nie ma nic bardziej kuszącego niż "zakazany owoc". W wielu kwestiach jestem zwolenniczką tzw. "złotego środka". Polecam szukać go niemal w każdej sytuacji. Negocjujmy, szukajmy rozwiązań i kompromisów. Nie tylko nie będziemy "trującymi starymi", ale gwarantuję, że poczujemy się szczęśliwsi.
Słodycze niewątpliwie są atrakcyjnym, a dla wielu z nas najatrakcyjniejszym ze smaków. Mniam! Nie można się od nich oderwać. A czy wiecie dlaczego tak jest?
Otóż produkty cukiernicze - te z pięknych półek (ale także napoje, soki owocowe, dżemy, lody, galaretki, kompoty, mleko zagęszczone, wsady do jogurtów owocowych, sałatki i (hit!) - konserwy rybne) słodzone są syropem glukozowo - fruktozowym. Produkt ten, nie tak lepki, jak cukier, co czyni go "lepszym", powstaje z kukurydzy przetworzonej na skrobię kukurydzianą, na którą oddziałuje się kwasami i enzymami. I już jest ów wynalazek XX wieku. Dlaczego taki zły? Gdzie kryje się "gorycz słodyczy"?
Syrop glukozowo - fruktozowy składa się w około 40% z fruktozy, a ta odpowiedzialna jest za bardzo wydajną produkcję tkanki tłuszczowej. Ponadto w odróżnieniu od cukru, syrop glukozowo - fruktozowy powoduje spadek wrażliwości organizmu na leptynę, która pobudza ośrodek sytości. Co z tego wynika? Kiedy zjadamy słodycze poziom "cukru we krwi" wzrasta (fizjologia), organizm "wyrzuca" (produkuje) insulinę, by poziom "cukru we krwi" obniżyć (fizjologia) i znowu mamy ochotę na słodycz, bo dodatkowo, gdy syrop glukozowo - fruktozowy zastępuje klasyczny cukier, leptyna "nie może przebić się ze swoją informacją - Jesteś syty! - do mózgu. I tak pierwsze, drugie, ostatnie ciasteczko, żelek, cukierek... I mimo, że już tylko puste opakowanie, my mamy spotęgowany apetyt.
Przeczytajmy (z opakowania ciastek z galaretką), cóż jeszcze "dobrego" w pachnących produktach? - "syrop glukozowo - fruktozowy, zagęszczony sok pomarańczowy i rozdrobniona pomarańcza (0,5%), substancje żelujące - pektyna, guma guar, substancja spulchniająca - węglany amonu, maltodekstryna, barwniki - karoten, emulgator E471, substancja utrzymująca wilgoć - glicerol, regulatory kwasowości - kwas cytrynowy, jabłkowy, askorbinowy, cytryniany sodu".
Z rozsądku - nie jedzmy tego! Co proponuję? - PIECZMY CIASTA, CIASTECZKA!
Słodzimy je cukrem, nie używamy wówczas tych wszystkich przerażających konserwantów, regulatorów i barwników, a kiedy mają być z owocami to z nimi są! Można się nimi nasycić, a ponadto praca przy nich, niektórych, jak mnie, zrelaksuje. A jeśli nie to wspólne pieczenie jest idealną "receptą" na niepożądany komunikat naszych słodziaków - "Mamo, nudzi mi się!"
A zatem w czasach masterchefów zapraszam Was do odkrycia zakątków i magii Waszej kuchni!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz